sobota, 23 lipca 2016

Monologi cz.2



"Każdego roku mego życia mijałam kręgi ognia. 
Za każdym razem ginęłam i powstawałam z martwych.
Silniejsza,potężniejsza , z wysoko uniesioną głową , sama stałam się ogniem .
Cena potęgi jest wielka , nauczyłam się tego .
Sztylety , trucizny i zdrady... 
Ciężar tych lat owinął moje ciało niczym choroba.
Jestem niepokonaną sułtanką Hurrem.
Jestem Feniksem.
Umieram po raz ostatni."




,,Jam jest Ibrahim,
syn Mannolisa - greckiego rybaka z Pargi i Sofii - Wenecjanki,
odebrany rodzicom i w wieku lat dziesięciu nawrócony na islam.
Jakie było moje imię? Co i w jakim języku oznaczało? Zapomniałem.
Zapomnienie to wolność.
Inaczej w Twoim sercu pozostaje język, w którym nadano Ci imię
i pamięć o ziemi, na której zrobiłeś pierwszy krok."




"Ibrahim mój zaprzysięgły wróg.
Opuściłeś ten świat.
Twoja dusza przeszła na drugą stronę.
Mam nadzieję że w jakiś sposób mnie usłyszysz.
Chciałabym powiedzieć Ci to patrząc Ci w oczy, gdy żyłeś, ale 
nie mogłam.
Jestem Ci winna podziękowanie, Ibrahim.
Miałam życie, jakiego nikt nie może mieć.
Duża jest w tym Twoja zasługa, nie zaprzeczę.
To ty mnie wybrałeś i zaoferowałeś władcy. To prawda , nawet jeśli
żałowałeś tego po 1000 razy. 
W zasadzie Ty i ja byliśmy jak dwie ćmy tańczące wokół ognia.
A ogniem była sam sułtan Sulejman.
Zatrzymałam się , zrozumiałam gdzie jest moje miejsce, ale Ty tego nie zrobiłeś
Ibrahimie.
Zbliżałeś się bliżej i bliżej , aż w końcu się spaliłeś.
Spaliłeś się aż do prochów.
Dusze są nieśmiertelne , wiem...
Prędzej czy póżniej będziemy musieli wyrównać rachunki.
Wtedy spotkamy się znowu."




"Czuję jakbym jeszcze wczoraj była małą dziewczynką.
Jakbym wyrosła w ciągu jednego dnia.
Kwiat rozkwitł ,  a teraz usycha.
Słońce stało się zimne, kolory wyblakły.
Wszystkie wojny się zakończyły, skończyły się też bitwy.
Pragnienia minęły tak jak i więzy.
Zniknęły wszystkie ambicje i pragnienia posiadania 
najwspanialszej tiary na świecie.
Wszystko przestało mieć znaczenie, gdy to usłyszałam.
Ucichły wszystkie sekrety,cała zazdrość i bóle.
Śmierć otworzyła się przede mną niczym czarne drzwi.
Śmierć ... woła teraz moje imię "



Moja dusza jest w tych pokojach , w tych komnatach 
i tarasach , w tym ogrodzie.
Te mury skrywają moje łzy , wszystkich , których kochałam,
moją miłość tłumiony płacz i krzyk .
Przeminą pory roku i lata.
Na niebie wypalą się gwiazdy.
To, co zwą życiem jest niczym mrugnięcie powieką.
Moje oczy otworzyły się i zamknęły.
Życie jest jak jeden dzień , rozpoczyna się i kończy.
Powodem mojego istnienia była miłość , a moje
życie toczyło się w tym pałacu.





3 komentarze: